Witam wszystkich bardzo serdecznie. W drugim poście na blogu pokazałam wam mój prezent, który prezentował się następująco:
Dostałam zestaw blenderów, po polsku - wiszery. Obiecałam wam, że postaram się z każdego z nich skorzystać po czym wyrazić opinię, jak się sprawują.
Posiadałam już wcześniej wiszer, więc można powiedzieć, że byłam już troche wprawiona w tym, jak się ich używa. Z zestawu byłam i nadal jestem zadowolona, ma jednak kilka wad.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może zacznę od wypisania zalet:- rożnorodność jeśli chodzi o rozmiar
- dwa rodzaje papieru: miękki i gładki oraz sztywny i bardziej szorstki
- mocna i bardzo powoli ścierająca się tarka
- ściereczka, którą można użyć albo do rozmazywania albo do delikatnego oczyszczania papieru przed lub w trakcie rysowania
- dodatek gumki chlebowej i strugaczki
- cena - ok. 20 zł na wydatek na kilka lat. Dla mnie sprawiedliwe.
Gumki chlebowej nie używam, więc pominę rozpisywanie się o niej. Moją miłością są gumki twarde, niebrudzące. Chlebowa jest dla mnie bardziej plasteliną niż gumką :D
Z wiszerów jestem zadowolona, a jakością pobiły mojego 3 letniego "kolegę" po przeżyciach:
Nie schodzi z nich papier tak jak ze starego, nie brudzą się tak łatwo i są wyraźniej lepiej zbite i łatwiejsze to wyczyszczenia.
Strasznie mi się podobają te z szorstkiego papieru, dużo łatwiej jest nimi operować i ma się większą pewność, że nie zrobimy błędu. Wszystkie wiszery z zestawu gorąco polecam. Nie zostawiają brudnych smug, tak jak robił to mój stary i łatwiej jest zmazać ołówek nimi rozprowadzony, dzięki temu, że rozprowadzają go równomiernie, nie ważne czy przycisnę mocniej czy delikatniej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Niestety znalazłam też kilka wad:
- najcieńszy wiszer, który najbardziej pragnęłam posiadać, okazał się za miękki i mało precyzyjny
- temperówka w moim zestawie była tępa - bardzo tępa - niszczyła drewno na ołówkach i "łapała" rysik, łamiąc go - szybko się jej pozbyłam. Nie jest to jednak zasadą, zapytałam koleżanki o opinię o zestawie i akurat u niej temperówka się dobrze sprawuje. :)
Zrobiłam zdjęcia by pokazać wam mój problem z małym wiszerem: [polecam powiększyć, żeby lepiej było widać]
Wyraźnie widać, że końcówka małego wiszera jest, że tak to ujmę - rozlazła. Oczywiście, używałam go i mogłam go rozbić czy zbyt mocno przycisnąć, że się przygięło. Ale problem w tym, że ta końcówka była taka ZANIM zaczęłam nim rozmazywać. Była miękka i puchata w dotyku. Jak widać na większym wiszerze - jego końcówka jest zbita, a gdy się go dotknie - wyraźnie sztywna. Więc mimo tego, że mały miał być najlepszy, to większy wiszer jest bardziej precyzyjny...
Oczywiście to nie przeszkadza mi w używaniu go. Jak widać na zdjęciu - jest wybrudzony ołówkiem. Cieniuję nim najczęściej powieki oraz dłonie, gdzie można obyć się bez precyzyjności, ale potrzebna jest mniejsza powierzchnia rozcierania.
Ta wada małej końcówki mogła być TYLKO w moim pechowym zestawie, a nawet jeśli nie - to i tak gorąco polecam zakup. Mimo wad - jestem zadowolona, że go posiadam i już się przyzwyczaiłam do używania ich praktycznie na każdym kroku :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opinia Gralach xXx z bloga Pseudoartystyczny:
Taki spontan.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam i zapraszam za kilka dni! <3
Ja tak miałam z temperówką ale kupioną w papierniczym. Czasem się zdarza. Na szczęście u mnie nie było też problemu z tym cienkim wiszerem. :)
OdpowiedzUsuńhttp://bloogpseudoarytstyczny.blogspot.com/
Widocznie miałam z tym pecha :D Życie ;/
UsuńCiekawy wpis pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że się podobał :)
Usuńfajny wpis
OdpowiedzUsuń