czwartek, 18 lutego 2016

Wiszery, jedno z moich najlepszych odkryć.


Tak jak obiecałam, opiszę trochę przedmiot, o którym ostatnio wspomniałam. Ma dość nietypową nazwę - wiszer. Powiem szczerze, jak usłyszałam polską wersję, to nie do końca byłam pewna czy dobrze szukam po internecie. Po angielsku ma to trochę więcej sensu: blending stump. 

Ale może zacznę od początku. W bodajże 2012 roku dostałam przecudowne drewniane pudełko na przedmioty do rysowania, oczywiście z zawartością - kilka ołówków, gumka chlebowa, węgle, temperówkę i tego oto pana:


[Trochę przeżył, wybaczcie mu jego stan :D ]
Z początku nie wiedziałam co to jest, do czego służy. Jasne, że miałam pojęcie, ale gdy tylko próbowałam z tego skorzystać, kończyło się to na stworzeniu trudnych do usunięcia smug na rysunku. Nie byłam z niego zadowolona, więc mój pierwszy wiszer poszedł na odstawkę na kolejne dwa lata. 

Do czego tak na prawdę służy? 
Rozmazywanie i blendowanie - to jest jego przeznaczenie. W sumie można nim też rysować, jeśli jest wystarczająco "ubrudzony" ołówkiem, jak widać na jednej końcówce - jest dość przybrudzona. 
Oczywiście można rozmazywać palcami, chusteczkami i innymi przedmiotami, które mogą się do tego nadawać, więc po co się trudzić w szukaniu tego w sklepach? [O dziwo ja nie mogłam znaleźć, kiedy chciałam] 
Prosty powód: 

Te dłonie powstały w wyniku nudy. Położyłam się i tak o po prostu postanowiłam poćwiczyć dłonie, posługując się moją ręką, jako modelką. Nie są cudowne anatomicznie, ale nie o tym mowa. Rysunek jest widocznie brudny, a w niektórych miejscach cień wydaje się aż zbyt ciężki.
Dlaczego?
Bo nie chciało mi się wstać i rozmazałam wszystko paluchami. Nie jest to błąd - ale dłońmi jest bardzo ciężko rozmazywać. Jeśli ktoś chce to robić, to musi przypilnować, by dłonie były suche, czyste i nie tłuste. Ponieważ gdy dotknie się rysunku dłonią, która jest przetłuszczona (każdy z nas produkuje łój) to ołówek się do paluszka po prostu przyklei, a potem przy kolejnym ruchu może pozostawić czarną brzydką kropę, która jest baaardzo ciężka do zmazania gumką - właśnie przez znajdujący się na naszych dłoniach łój, który się po prostu przykleja do powierzchni rysunku. Łatwo o zepsucie pracy w ten sposób :/

I tu pojawia się bohater wiszer. Jest to papier ciasno zwinięty i uformowany na kształt bardzo grubego ołówka. Gdy się nim rozmazuje nie pozostawia ciemnych plam, nie zostawia łoju i umiejętnie użyty jest bardzo łatwy do rozmazania.
Zaczęłam go używać dopiero kilka miesięcy temu i już go uwielbiam. Można z nim pięknie rozmazać cienie lub je nałożyć. Stosuję go również przy rysowaniu jasnych włosów, ponieważ "przejadę" nim raz po kosmykach i automatycznie wyglądają bardzo naturalnie. Jasne włosy są dla mnie dużo trudniejsze do narysowania, bo nie wiem co zrobić z pustą przestrzenią - nakładanie ołówka przyciemni włosy, a to czasem zmienia całkiem ich odcień.

Po tym jak polubiłam wiszer, który posiadałam - zaczęłam szukać całego zestawu, jednak nie mogłam go nigdzie dostać, a nie ufam innym stronom niż allegro, jeśli chodzi o zakupy (może to błąd?). Odwiedziłam empik, ponieważ kiedyś widziałam tam wiszery. Jednak sprzedawczynie nawet nie wiedziały o czym mówię, gdy się zapytałam, a na sklepie nie byłam wstanie go wypatrzeć.

Ale jest. Udało się - nie mi, ale udało się.
Dostałam te oto cudeńka:

Jeszcze nie miałam okazji ich wypróbować, ale bardzo się cieszę, że je mam. Nie wiem ile kosztował ten zestaw, jednak patrzyłam na ceny w internecie i jeden wiszer kosztuje maksymalnie 3 zł. Więc przy zakupie wiele nie ryzykujemy. Jak tylko narysuję kolejny portret to pokażę wam efekty i powiem, czy zakup był warty zachodu i czy polubię nie tylko mojego starego kolegę po przeżyciach [pierwsze zdjecie]

A tu rysunek, przy którym używałam wiszera. Zdjęcie niezbyt cudowne, ponieważ rysunek jest A3, a nie miałam nic innego oprócz telefonu pod ręką, żeby uwiecznić efekt.  Włosy oraz cienie + jej strój został wykonany TYLKO wiszerem, co dało cudowny efekt białego ubioru :) 

 W galerii




Wybaczcie tak długi post, dziekuję za uwagę i mam nadzieję, że komuś pomoże to w rozwoju swoich umiejętności. 
Jeśli ktoś ma jakieś pytania - pisać śmiało w komentarzach, na pewno odpowiem :)




3 komentarze:

  1. Śmiszna nazwa - wiszer. I po polsku nie brzmi jak po polsku :D jestem ciekawa czy kiedyś wstawisz posta ze swoimi "bazgrołami" z zeszytów, którymi się tak zachwycam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straciłam ten zeszyt. Nie wiem co sie z nim stało :)

      Usuń
  2. Też mam ten zestaw wiszerów :)

    OdpowiedzUsuń